niedziela, 27 listopada 2011

27.11.2011r.

Ostatniej nocy miałam fatalnego bad trip'a. Tego, co przeżyłam nie potrafię nawet opisać, lecz mogę powiedzieć (a raczej napisać) jedno - było to najgorsze co mnie dotychczas spotkało. Wzięłam za dużo. Podziałało za mocno. Byłam za słaba. 
Dziś nie wciągnęłam ani jednej kreski. Co nie zmienia faktu, że wzięłam valium, żeby jakoś wyluzować. Chyba przestaje działać, bo zaczynam drżeć, jest mi zimno i boję się snu. Sny są złe, napawają mnie dziwnymi emocjami i lękiem. Cholernie dziwnym lękiem, który czuję kilka godzin po przebudzeniu, a czasem nawet przez cały dzień. Co się ze mną dzieje?! 
Nie mam już kasy, muszę jutro zarobić, ale na samą myśl o uprawianiu seksu czuję obrzydzenie. Tak silne obrzydzenie, że doprowadza mnie to do wymiotów. 
Nic dzisiaj nie jadłam. Nie mogę, nie potrafię, nie chcę. Mam dość. Dość wszystkiego, siebie, rodziców, siostry, domu, szkoły, znajomych, życia. Chcę się poczuć, tak szczęśliwa jak w czasach dzieciństwa. Wtedy do szczęścia potrzebna mi była jedynie guma balonowa i skakanka. Cieszyłam się z najmniejszej nawet przyjemności. Kochałam przecież swoje życie. Kochałam rodziców. Kochałam zwierzęta. Kochałam naturę. Kochałam nawet swoją siostrę, której teraz nienawidzę bardziej, niż kiedykolwiek mogłabym sobie wyobrazić. A przecież to nadal moja siostra. Przecież to z nią bawiłam się w piaskownicy, lepiłam z nią babki. A teraz? Teraz czuję do niej większą nienawiść, niż do największego wroga. To przecież chore! Ja jestem chora. Moja psychika rozwala mnie od środka. Nie wiem w ogóle skąd u mnie takie refleksje. Nie pomyślałabym, że jestem do tego zdolna. Nie wiem też, dlaczego odczuwam, jak gdyby to, co teraz piszę miało być moim testamentem. Może odejdę tej nocy? A może paradoksalnie dzisiejszy dzień będzie początkiem mojego nowego życia? W to chyba nawet ja nie jestem w stanie uwierzyć. Teraz piszę takie bzdury a rano wciągnę kolejną kreskę, pójdę do klienta, następnie kupię działkę i będę żyć dalej. 
Będę żyć wraz z moją towarzyszką - amfetaminą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz