środa, 30 listopada 2011

30.11.2011r.

Rodzice rozmawiali dzisiaj z moją wychowawczynią, która przekazała im dobre wieści, a mianowicie - w tym tygodniu nie opuściłam ani jednej lekcji. Mama jest zadowolona, a tato mówi, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Ale ja udowodnię im, że potrafię, może wtedy w końcu dadzą mi więcej luzu. Każą mi się też uczyć, bo podobno jeszcze mam szansę jakoś zdać do następnej klasy. Okay, niech im będzie, ale żeby się uczyć potrzebuję więcej amfy, żeby mieć więcej amfy potrzebuję więcej kasy, a żeby mieć więcej kasy potrzebuję więcej klientów. Czyli zapowiada się kilka trudnych miesięcy. Osobiście mam to gdzieś, czy zdam, czy też nie, ale skoro mają mi dać przez to spokój to dam radę. Po za tym, fajna opcja, żeby jak najszybciej spieprzać z tego zasranego gimnazjum. Tutaj pełno tylko plastików, które myślą, że coś sobą reprezentują, a elokwencję mają na poziomie poniżej zera. Jak dla mnie są skończone. Tyle w tym temacie. Bo ja pomimo, że żyję w innym świecie, wiem czym są słowa, wiem, że słowa są ważne. Trzeba się umieć odezwać, a nie tylko świecić tyłkiem w przykrótkiej mini. 
Nie zjadłam dziś jeszcze nic, ale nie odczuwam głodu. Za to odczuwam energię, więc pomimo że już dzisiaj ćwiczyłam, zaraz idę dalej nad sobą pracować. A w nocy kolejny seans z książkami. Jutro mam sprawdzian z historii i kartkówkę z geografii oraz z fizyki.  Po za tą nauką, która jest dla całej klasy, ja dodatkowo mam jeszcze nauczyć się z matematyki, j. angielskiego i j. niemieckiego, ponieważ jutro będę z tych przedmiotów odpytywana - ustnie lub pisemnie. Poradzę sobie, bez obaw. Mam dwie działki fety, więc wystarczą na noc i na godziny spędzone w szkole, później muszę zarobić i kupić. Nie jestem umówiona na jutro z Dziadkiem, ale myślę, że jak do niego przyjdę to będzie zadowolony. On raczej nigdy nie ma dość, choć w jego wieku to już raczej nie zdrowe, bo serce i te rzeczy. Po sześćdziesiątce trzeba na siebie uważać, jeśli chodzi o seks - tak słyszałam.
Dzisiaj, kiedy wyszłam w czasie lekcji, żeby przyćpać, spotkałam kolesia z mojej klasy. Szedł w to samo miejsce co ja, by zrobić dokładnie to samo co ja. Koleś jest nowy, doszedł do nas w tym roku szkolnym, ale nawet nie wiedziałam jak ma na imię, ze względu na moje nieobecności. Nazywa się Dawid, jest całkiem przystojny - wysoki, szczupły, blondyn o niebieskich oczach z dołeczkami w policzkach. Zapoznałam się z nim, poczęstował mnie swoją działką, jest bogaty, więc nie ma problemu z zakupem, nie musi zarabiać. Nie powiedziałam mu oczywiście, skąd biorę kasę na amfę. Może kiedyś przyjdzie na to czas. Umówiliśmy się, że jutro też razem pójdziemy.
Tymczasem idę ćwiczyć, umyć się i studiować książki, które wyglądają na kompletnie nowe i nieużywane, bo jak, skoro wczoraj miałam je pierwszy raz w rękach? 

wtorek, 29 listopada 2011

29.11.2011r.

Każdy kolejny dzień jest co raz to dziwniejszy. Co raz to trudniejszy. Co raz to bardziej przytłaczający. Czuję się dziwnie, kiedy widzę ludzi kupujących sobie prezenty na święta, którzy są szczęśliwi, bo wiedzą, że sprawią owym prezentem komuś radość. Jest to dla mnie trudne, bo wiem, że ja tak nie potrafię, że ja nie uszczęśliwię nikogo, nie potrafię. I to właśnie mnie przytłacza. Nie wiem dlaczego w ogóle mnie to obchodzi, powinnam mieć to głęboko w czterech literach. Powinnam przejść obok tych ludzi obojętnie. Powinnam wybuchnąć im śmiechem w twarz. Powinnam. A jednak.
Jedyną przyjemność jaką potrafię sprawić, to przyjemność sprawiona samej sobie. Przyjemność sprawiona działką. Przyjemność sprawiona krechą. Przyjemność sprawiona odcięciem od rzeczywistości. Takie mam w życiu priorytety. Pieprzona egoistka. A chciałabym, tak bardzo chciałabym wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Chciałabym, na prawdę. Ale jestem ćpunką. Żyję sama dla siebie. Żyję z dnia na dzień.
Nie wiem dlaczego kolejny wpis jest kolejnym stekiem bzdur, czyli tzw. "refleksjami". Chyba dzieje się ze mną coś bliżej mi nieznanego. Bliżej mi nieokreślonego.
Dziś znów zarobiłam "na swoje wydatki". Byłam u Dziadka, zapłacił mi więcej, niż zwykle, choć powiedział, że źle wyglądam. Podobno jestem blada. Podobno schudłam. A ja wcale nie schudłam, a muszę! Bo jak tak dalej pójdzie, to niedługo nawet najbardziej obskurny klient nie będzie chciał takiej rozrywki jak ja! Zdradzę wam nawet ile ważę - 52kg, a mam 167cm wzrostu! Jestem tłustą świnią i jak się za siebie nie wezmę, to będzie ze mną źle. Na szczęście od kilku dni jem same jogurty, które i tak wcale mi nie pomogą w schudnięciu, od jutra je odstawiam i robię brzuszki. Muszę! 
Jak już wiadomo - od wczoraj chodzę do szkoły. Nie rozumiem tego, o czym mówią nauczyciele na lekcjach, szczególnie na matematyce, ale dzisiejszej nocy będę się uczyć. Wciągnę i będę się uczyć. Jakoś to nadrobię, żeby się mnie nie czepiali...
Idę pod prysznic, później amfa i nauka. Noce można wykorzystywać w ten sposób, a nie na sny, które i tak nic dobrego nie przynoszą. 
Zmieniam tryb swojego życia.

poniedziałek, 28 listopada 2011

28.11.2011r.

Świetnie! Po prostu świetnie! Poszłam dzisiaj do szkoły i dowiedziałam się, że jeśli opuszczę jeszcze dziesięć godzin lekcyjnych, to mnie z niej wydalą. Z tego powodu do szkoły zostali wezwani moi rodzice i miałam niesamowicie miłą pogawędkę w ich obecności, a także pani dyrektor oraz pani pedagog. Właściwie to nawet jeśli mnie wyrzucą to są przecież też inne gimnazja w mojej okolicy, ale podobno nie mają obowiązku mnie do żadnego z nich przyjąć, a wtedy zostaje jedynie "szkoła specjalna", no albo prywatna. Więc albo będę chodziła do szkoły z psycholami, albo z bogatymi szpanerami. W sumie to mam to w dupie, bo i tak jak mnie wywalą to dopiero po I półroczu, a wtedy do nowej szkoły będę chodziła tylko kilka miesięcy. Albo i nie, bo prawdopodobnie nie zdam do następnej klasy. Co i tak mnie nie przejmuje. Tylko moi starsi się przejęli jak nienormalni i mi trują, że mam zacząć chodzić do szkoły i się uczyć, bla bla bla...
Co do moich wczorajszych refleksji...  Miałam rację. Gówno mi dały te beznadziejne rozważania. Bo po pierwsze - ŻYJĘ, po drugie - wcale nie rozpoczęłam "nowego życia". Jestem naćpana działką, na którą zarobiłam dzisiaj dając dupy dwóm klientom. Dwóm młodym klientom. U Dziadka zarobię jutro. 
Jestem dziwką, tak nazywają mnie moi rówieśnicy, a wiem to, dlatego że słyszałam jak mówią o mnie w szkole. Jestem dziwką i ćpunką. Dobrze jest pójść czasami do tego zasranego burdelu i posłuchać, co mówią o tobie inni. Wspaniałe uczucie usłyszeć prawdy o sobie. Na prawdę polecam. Operacja nie wskazana dla osób o słabych nerwach i skłonności do depresji. 
Koniec głupot na dzisiaj. Idę spać, bo jutro ambitnie maszeruję do szkoły.

niedziela, 27 listopada 2011

27.11.2011r.

Ostatniej nocy miałam fatalnego bad trip'a. Tego, co przeżyłam nie potrafię nawet opisać, lecz mogę powiedzieć (a raczej napisać) jedno - było to najgorsze co mnie dotychczas spotkało. Wzięłam za dużo. Podziałało za mocno. Byłam za słaba. 
Dziś nie wciągnęłam ani jednej kreski. Co nie zmienia faktu, że wzięłam valium, żeby jakoś wyluzować. Chyba przestaje działać, bo zaczynam drżeć, jest mi zimno i boję się snu. Sny są złe, napawają mnie dziwnymi emocjami i lękiem. Cholernie dziwnym lękiem, który czuję kilka godzin po przebudzeniu, a czasem nawet przez cały dzień. Co się ze mną dzieje?! 
Nie mam już kasy, muszę jutro zarobić, ale na samą myśl o uprawianiu seksu czuję obrzydzenie. Tak silne obrzydzenie, że doprowadza mnie to do wymiotów. 
Nic dzisiaj nie jadłam. Nie mogę, nie potrafię, nie chcę. Mam dość. Dość wszystkiego, siebie, rodziców, siostry, domu, szkoły, znajomych, życia. Chcę się poczuć, tak szczęśliwa jak w czasach dzieciństwa. Wtedy do szczęścia potrzebna mi była jedynie guma balonowa i skakanka. Cieszyłam się z najmniejszej nawet przyjemności. Kochałam przecież swoje życie. Kochałam rodziców. Kochałam zwierzęta. Kochałam naturę. Kochałam nawet swoją siostrę, której teraz nienawidzę bardziej, niż kiedykolwiek mogłabym sobie wyobrazić. A przecież to nadal moja siostra. Przecież to z nią bawiłam się w piaskownicy, lepiłam z nią babki. A teraz? Teraz czuję do niej większą nienawiść, niż do największego wroga. To przecież chore! Ja jestem chora. Moja psychika rozwala mnie od środka. Nie wiem w ogóle skąd u mnie takie refleksje. Nie pomyślałabym, że jestem do tego zdolna. Nie wiem też, dlaczego odczuwam, jak gdyby to, co teraz piszę miało być moim testamentem. Może odejdę tej nocy? A może paradoksalnie dzisiejszy dzień będzie początkiem mojego nowego życia? W to chyba nawet ja nie jestem w stanie uwierzyć. Teraz piszę takie bzdury a rano wciągnę kolejną kreskę, pójdę do klienta, następnie kupię działkę i będę żyć dalej. 
Będę żyć wraz z moją towarzyszką - amfetaminą.

sobota, 26 listopada 2011

26.11.2011r.

Jestem dzisiaj na niezłym speedzie, posprzątałam cały dom w godzinę. Rodzice wcześnie rano pojechali razem z tym trolem, który śmie się nazywać moją siostrą, do dziadków. Wracają jutro wieczorem. Kazali mi jechać z nimi, ale udałam grzeczną Gosię i powiedziałam, że będę się całe dwa dni uczyć. 
Osobiście nie wiem jak mogli uwierzyć w taki kit.
Mam pełen luz, siedzę sobie kompletnie naćpana, nie do końca ogarniając klawiaturę i wszystkiego co się wokół mnie dzieje, i nikt nic nie może mi zrobić.
Genialny weekend!
Niedługo wpadają znajomi, Antek podobno załatwił dobry kwas, zapowiada się dobrze. Musimy tylko pójść jeszcze po jakiś alkohol.
Właśnie dzwoni mi telefon - klient. Ten drugi, młody, ten, którego narzeczona nie zaspokaja. Nie odbieram, nie mam ochoty psuć sobie humoru jakimś niewyżytym seksualnie dupkiem. Niech sobie zadzwoni do swojej przyszłej żonki i niech jej każe spełniać jego fantazje. Ja wczoraj zarobiłam wystarczająco i dzisiaj mam wolne. Ot, co!
Nie wiem czy dobrze widzę cyferki na zegarze, ale jeśli tak to za godzinę będę miała pełną chatę ludzi. Chyba muszę coś zrobić z włosami, bo dziś ich jeszcze nawet nie uczesałam. No i pasowałoby zrobić sobie jakiś makijaż i poszukać dobrych ciuchów. Choć wątpię, żeby ktoś zwrócił uwagę na ciuchy, kiedy wszyscy będziemy dobrze nagrzani...
Mam tylko nadzieję, że moja kochana mamusia nie kazała żadnej sąsiadce wbić w nocy i sprawdzić czy jestem w domu, bo chyba nie byłaby zadowolona taką liczbą gości w naszym domu. Po za tym tak nienormalni ludzie mieszkają w tej okolicy, że szkoda gadać. Ktokolwiek by przyszedł na kontrolę mnie dzisiejszej nocy, na pewno zadzwoniłby na policję. Chyba nigdy nie byli młodzi... Tylko jeden koleś jest okay. Jest kilka lat starszy ode mnie, non stop pali trawkę i niczym się nie przejmuje. Niedawno wyszedł z odsiadki. Przymknęli go za posiadanie i handel.
Piszę tą notkę już ponad pół godziny, albo nie ogarniam płynącego czasu. W każdym razie - spadam, żeby się wyrobić zanim przyjdą znajomi.

piątek, 25 listopada 2011

25.11.2011r.

Właśnie wróciłam do domu, jestem skonana, ale rodzice tego nie rozumieją i oczywiście znów dostałam opieprz, bo "dom to nie hotel". A powinni się przecież cieszyć, bo wkońcu zarabiam na siebie!
Dzisiaj musiałam spotkać się z moimi wszystkimi trzema klientami. Jeden z nich jest starszym panem, co mnie obrzydza, ale ma kupę forsy, więc nie odmawiam mu żadnej jego fantazji. Dobrze u niego zarabiam, właściwie to mogłabym pracować tylko u niego i spokojnie wystarczyłoby mi kasy, gdybym nie brała. Gdybym nie brała to nie musiałabym w ogóle pracować. Robię to tylko, dlatego że potrzebuję amfy. Choć gdybym chciała, mogłabym ją odstawić w każdym momencie.
Ale nie chcę. Proste.
Drugi jest młody, pracuje w jakiejś większej firmie, ma narzeczoną, ale widocznie go nie zaspokaja, skoro muszę to robić ja. Nie płaci aż tak dobrze, jak Starszy Pan, którego nazywam po prostu Dziadkiem, ale jeśli ma ochotę na jakiś fetysz, płaci duże premie.
Ostatni jest studentem, nie ma powodzenia u dziewczyn, dlatego zawsze, kiedy nie chce robić Tego na ręczym - dzwoni do mnie. Płaci niewiele, ale jest mi go żal i chyba nie mogłabym mu odmówić. Z resztą, on akurat jest w porządku, czasami nawet rozmawiamy - jest zabawny.
Oni trzej są moimi stałymi klientami, zarabiam u nich na wszystko, czego potrzebuję. Ale jak czasem brakuje mi kasy - umawiam się też z innymi - płacą jednorazowo i więcej się z nimi raczej nie spotykam.
Nie robię tego od tak dawna, bo zaczęłam jakoś przed wakacjami, kiedy zabrakło mi kasy na melanże. Cóż, teraz przynajmniej nie mam z tym problemu.
Jestem padnięta, więc idę spać, bo w dwie kolejne noce prawdopodobnie oka nie zmrużę...

czwartek, 24 listopada 2011

24.11.2011r.

Jestem Gosia, a ten blog będzie, a właściwie to już jest, moim pamiętnikiem. Tak na prawdę to nie wiem, dlaczego go założyłam, bo wcale nie lubię dzielić się moim życiem z innymi... Może, dlatego że potrzebuję prawdziwego przyjaciela, który będzie wiedział o wszystkim - kim jestem, dlaczego, co robię, po co... 
A ja - jestem Gosia - ta, która już dawno przestała kochać życie.
Obecnie uczęszczam do III klasy gimnazjum. W szkole nie bywam zbyt często - szkoda czasu, podobno na półrocze będę nieklasyfikowana z sześciu przedmiotów. Trudno i tak nie spieszy mi się do liceum. Dwa tygodnie temu miałam wywiadówkę, rodzice tak mnie wkurzyli swoim gadaniem po powrocie z niej, że uciekłam na dwa dni z domu (chciałam na dłużej, ale nie przewidziałam, że akurat będą w domu jak wrócę po parę rzeczy).
Skoro już wiadomo do jakiej grupy społecznej należę, może warto teraz powiedzieć, kim na prawdę jestem, a jestem dziewczyną, która sprzedaje swoje ciało, by zarobić na swoje "wydatki". A wydatki mam bardzo duże, w końcu sama działka amfy nie mało kosztuje, do tego pety, a jeszcze trzeba się w coś ubrać. Tak, jestem dziwką, kurwą, szmatą - nazywajcie mnie jak chcecie, ja przynajmniej jakoś na siebie zarabiam. Rodzice oczywiście o niczym nie wiedzą, myślą, że "jestem w trudnym wieku i dlatego mają ze mną problemy wychowawcze". Naiwni głupcy. Z resztą dla nich i tak zawsze była ważniejsza "Anusia", moja (choć ja bym jej tak nie nazwała) siostra. Ciągle tylko "a Anusia to, a Anusia tamto" - kurwa! Ileż można? Skoro jest taka wspaniała to niech mnie wypiszą z rodziny, przynajmniej miałabym święty spokój i nikt by mnie nie kontrolował. Moja kochana siostrzyczka jest dwa lata młodsza ode mnie i jest prymuską, wszyscy się nią tak jarają, że aż się rzygać chce. Rodzice chwalą się nią przed wszystkimi znajomymi - przynajmniej mają o czym gadać, bo ja raczej nie jestem dobrym tematem do rozmów.
Chyba muszę już na dzisiaj kończyć, jeszcze nic dzisiaj nie brałam i zaczyna mnie nosić, ale na szczęście dziś mam wolne, nie jestem umówiona z żadnym klientem, więc wieczór mam dla siebie.