niedziela, 8 kwietnia 2012

08.04.2012r.

Dostałam wczoraj przepustkę na trzy dni. Na święta. W poniedziałek znów wracam do ośrodka, ale już nie na długo, zaledwie na dwa tygodnie.
Pozmieniało się. Co? Moje życie. Moje nastawienie do życia. Ja. Nie mogę powiedzieć, że "zmądrzałam". Nie, to na pewno nie. Chyba raczej mam jeszcze większy burdel w głowie, niż przed tym wszystkim. I czym bardziej próbuję to sobie układać, to jeszcze bardziej się to plącze i gmatwa. Ale coś jednak udało mi się ułożyć w tej mojej głowie pełnej dziwnych, ciągle napływających myśli. Chodzi o dziecko. Nie podejmę się opieki nad nim. Nie poradziłabym sobie. Ale chcę dla niego jak najlepiej, chcę, aby miał DWOJE rodziców. Dorosłych, dojrzałych, poukładanych, dobrych, kochających, beznałogowych ludzi. Zgłosiłam, a raczej moja mama zgłosiła już to dziecko do adopcji. Chciałam napisać moje dziecko, ale lepiej jeśli nie będę się do niego przywiązywać w ten sposób, ani w żaden inny.
Powoli zjeżdża się do nas rodzina. Nie wiem jak wytrzymam w gronie ludzi, którzy ciągle będą się na mnie patrzeć, i Bóg jeden wie, co będą sobie o mnie myśleć, choć tego się akurat mogę domyślić. Nie lubię świąt. Nigdy nie polubię. Jest sztucznie. Sztuczna czułość. Sztuczne życzenia. Sztuczne uśmiechy. Sztuczna życzliwość. Wszystko zbyt sztuczne. Ale Pani Psycholog z ośrodka kazała mi nie dać po sobie irytacji w żadnej sytuacji, najlepiej jeśli siedziałabym ciągle uśmiechnięta. A już zupełnie wspaniałym byłoby, gdybym ze wszystkimi rozmawiała. TO SIĘ NIGDY NIE UDA. Co oni mogą tak na prawdę wiedzieć o tym, co ja teraz czuję? O tym, co przeżywam? Nic nie wiedzą o tym, w jakim bagnie się teraz znajduję. NIC nie wiedzą o tym, jak bardzo jest mi ciężko pokonywać z dnia na dzień nałóg. Nie wiedzą, że zasypiam z myślą, że jutro mogę przegrać i znów zaćpać, przecież to takie proste. Wystarczyłoby wyjść z domu i w dwie minuty miałabym działkę. Po pięciu minutach już byłabym na haju. Nawet Pani Psycholog nigdy tego nie zrozumie.
Chciałabym dzisiaj zostać w swoim pokoju. Uniknąć całej rodziny, nawet rodziców. Darować sobie całą tą hipokryzję, uśmiechy, życzenia. Niestety, nie mogę. Więc zejdę teraz na dół zaszczycić ich wszystkich swoją bezsensowną obecnością.

2 komentarze:

  1. Co mogę stwierdzić po jednej krótkiej notce?streszczonej ,co czujesz przez kilka dni?nic. Lecz mogę zauważyć że masz cięzko i czujesz ból, ale muszę Ci powiedzieć że jesteś naprawdę odważna i silna. Skoro dałas radę z podjęciem takiej decyzji to dasz sobie radę z tym nałogiem.powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś twarda. Wierzę w Ciebie. I Ty uwierz. Już to, że się tym wszystkim dzielisz czyni Ciebie odważną.

    OdpowiedzUsuń